Rodzina Zygadlewiczów, Bodzentyn
May 15, 2020 ·
17m 36s
Download and listen anywhere
Download your favorite episodes and enjoy them, wherever you are! Sign up or log in now to access offline listening.
Description
Marianna i Kazimierz Zygadlewiczowie z Bodzentyna ocalili podczas wojny życie Nachmana Rubinowicza. Zostali odznaczeni medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata w 1983 roku… Żyd przyjeżdżał do Bodzentyna jeszcze przed wojną, bo...
show more
Marianna i Kazimierz Zygadlewiczowie z Bodzentyna ocalili podczas wojny życie Nachmana Rubinowicza. Zostali odznaczeni medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata w 1983 roku…
Żyd przyjeżdżał do Bodzentyna jeszcze przed wojną, bo zakochał się w Żydówce pochodzącej z jednej z najbogatszych bodzentyńskich rodzin – wspomina relację swojej cioci Marysi p. Jadwiga Płonka, córka Marianny i Kazimierza Zygadlewiczów.
Żydzi zaczęli się osiedlać w Bodzentynie w II połowie XIX wieku. Społeczność szybko się rozrastała, stanowiąc przed II wojną światową ok 1/3 ludności miasteczka. Zajmowali się głównie handlem i drobną wytwórczością, podobnie jak np. w Chęcinach, Chmielniku lub Daleszycach. W Bodzentynie urodziła się także p. Róża, Żydówka, w której zakochał się Nachman Rubinowicz. Po ślubie wspólnie wyjechali do Łodzi, gdzie Rubinowicze prowadzili rodzinną fabrykę mydła. W 1939 roku Róża i Nachman Rubinowiczowie wrócili do Bodzentyna i wynajęli dom od Marianny i Kazimierza Zygadlewiczów. Mieli nadzieję przeczekać tu wojnę. Róża i Kazimierz znali się jeszcze ze szkoły.
Kiedy zaczęły się pojawiać pogłoski o planowanej akcji wywózki Żydów z Bodzentyna, Kazimierz Zygadlewicz pomógł Rubinowiczom zorganizować aryjskie dokumenty. Róża z córką wyjechała do Warszawy, a Nachman, który przybrał imię Józef udał się do Sandomierza i zatrudnił w stoczni. Tam padło podejrzenie, że jest Żydem. Aresztowanemu Józefowi udało się uciec z grupą chrześcijan. Udał się do z powrotem do Bodzentyna i błąkał się po okolicznym lesie. Zauważyła go jedna z mieszkanek Bodzentyna, która doniosła o tym Zygadlewiczowi. Wieczorem wychodzę na podwórko i słyszę szept „Kazik, Kazik”. Poznałem go po głosie. Powiedział: Kazik, pomóż! – wspomina słowa taty Jadwiga Płonka. Najpierw donosił mu żywność na pole. Potem zorganizował kryjówkę. Najpierw ukrywał się w trumnie, bo dziadek Zygadlewicz i tatuś robili trumny. A potem powstała kryjówka między ścianami” – opowiada Jadwiga Płonka. Kryjówka zorganizowana między ścianą domu, a ścianą warsztatu stolarskiego, miała zaledwie tyle miejsca, żeby się położyć. O ukrywaniu Józefa wiedzieli tylko Marianna i Kazimierz. Kiedy Józef doszedł do siebie, zaczął uczyć Kazimierza domowej produkcji mydła, by pomóc mu w utrzymaniu rodziny. W kryjówce u Zygadlewiczów Nachman Rubinowicz spędził 1,5 roku, do końca wojny.
Po wojnie Józef odnalazł żonę i córkę. Razem udali się do Łodzi, gdzie zaprosili także Zygadlewiczów, by wspólnie odtworzyć rodzinną fabrykę mydła Rubinowiczów. W 1945 roku doszło do tragedii. Żona Józefa, Róża, została zamordowana przez nacjonalistów. Kilka lat później Józef ożenił się ponownie. Z żoną i dwiema córkami w 1957 roku wyjechał do Izraela, gdzie mieszkał do końca życia. Na dwa lata przed śmiercią odwiedził Polskę, rodzinną Łódź i spotkał się z Marianną Zygadlewicz oraz jej dziećmi, by jeszcze raz podziękować za ich pomoc.
Tutaj, ludzie którzy przeżyli wojnę nic nie opowiadali. Żyć, iść na przód, pracować… - mówi Ewa Shahamorov, córka Nachmana Rubinowicza, mieszkająca w Izraelu - Mój tata opowiadał, ale w skrócie. To były traumatyczne wspomnienia. Czasem krzyczał w nocy i budził się z ciężkich snów. Gdyby nie tacy ludzie jak Zygadlewicze, nie byłoby mnie na tym świecie ¬– mówi Ewa Shahamorov.
show less
Żyd przyjeżdżał do Bodzentyna jeszcze przed wojną, bo zakochał się w Żydówce pochodzącej z jednej z najbogatszych bodzentyńskich rodzin – wspomina relację swojej cioci Marysi p. Jadwiga Płonka, córka Marianny i Kazimierza Zygadlewiczów.
Żydzi zaczęli się osiedlać w Bodzentynie w II połowie XIX wieku. Społeczność szybko się rozrastała, stanowiąc przed II wojną światową ok 1/3 ludności miasteczka. Zajmowali się głównie handlem i drobną wytwórczością, podobnie jak np. w Chęcinach, Chmielniku lub Daleszycach. W Bodzentynie urodziła się także p. Róża, Żydówka, w której zakochał się Nachman Rubinowicz. Po ślubie wspólnie wyjechali do Łodzi, gdzie Rubinowicze prowadzili rodzinną fabrykę mydła. W 1939 roku Róża i Nachman Rubinowiczowie wrócili do Bodzentyna i wynajęli dom od Marianny i Kazimierza Zygadlewiczów. Mieli nadzieję przeczekać tu wojnę. Róża i Kazimierz znali się jeszcze ze szkoły.
Kiedy zaczęły się pojawiać pogłoski o planowanej akcji wywózki Żydów z Bodzentyna, Kazimierz Zygadlewicz pomógł Rubinowiczom zorganizować aryjskie dokumenty. Róża z córką wyjechała do Warszawy, a Nachman, który przybrał imię Józef udał się do Sandomierza i zatrudnił w stoczni. Tam padło podejrzenie, że jest Żydem. Aresztowanemu Józefowi udało się uciec z grupą chrześcijan. Udał się do z powrotem do Bodzentyna i błąkał się po okolicznym lesie. Zauważyła go jedna z mieszkanek Bodzentyna, która doniosła o tym Zygadlewiczowi. Wieczorem wychodzę na podwórko i słyszę szept „Kazik, Kazik”. Poznałem go po głosie. Powiedział: Kazik, pomóż! – wspomina słowa taty Jadwiga Płonka. Najpierw donosił mu żywność na pole. Potem zorganizował kryjówkę. Najpierw ukrywał się w trumnie, bo dziadek Zygadlewicz i tatuś robili trumny. A potem powstała kryjówka między ścianami” – opowiada Jadwiga Płonka. Kryjówka zorganizowana między ścianą domu, a ścianą warsztatu stolarskiego, miała zaledwie tyle miejsca, żeby się położyć. O ukrywaniu Józefa wiedzieli tylko Marianna i Kazimierz. Kiedy Józef doszedł do siebie, zaczął uczyć Kazimierza domowej produkcji mydła, by pomóc mu w utrzymaniu rodziny. W kryjówce u Zygadlewiczów Nachman Rubinowicz spędził 1,5 roku, do końca wojny.
Po wojnie Józef odnalazł żonę i córkę. Razem udali się do Łodzi, gdzie zaprosili także Zygadlewiczów, by wspólnie odtworzyć rodzinną fabrykę mydła Rubinowiczów. W 1945 roku doszło do tragedii. Żona Józefa, Róża, została zamordowana przez nacjonalistów. Kilka lat później Józef ożenił się ponownie. Z żoną i dwiema córkami w 1957 roku wyjechał do Izraela, gdzie mieszkał do końca życia. Na dwa lata przed śmiercią odwiedził Polskę, rodzinną Łódź i spotkał się z Marianną Zygadlewicz oraz jej dziećmi, by jeszcze raz podziękować za ich pomoc.
Tutaj, ludzie którzy przeżyli wojnę nic nie opowiadali. Żyć, iść na przód, pracować… - mówi Ewa Shahamorov, córka Nachmana Rubinowicza, mieszkająca w Izraelu - Mój tata opowiadał, ale w skrócie. To były traumatyczne wspomnienia. Czasem krzyczał w nocy i budził się z ciężkich snów. Gdyby nie tacy ludzie jak Zygadlewicze, nie byłoby mnie na tym świecie ¬– mówi Ewa Shahamorov.
Information
Author | Radio Kielce |
Organization | Radio Kielce |
Website | - |
Tags |
Copyright 2024 - Spreaker Inc. an iHeartMedia Company