2) Czy Warszawa jest duża?
Download and listen anywhere
Download your favorite episodes and enjoy them, wherever you are! Sign up or log in now to access offline listening.
Description
Czy Warszawa jest duża czy jest mała? A może jest średnia? I czy to w ogóle jest ważne? Wydaje się, że jest i że nawet jest to bardzo ważne, ponieważ...
show moreWydaje się, że jest i że nawet jest to bardzo ważne, ponieważ miasto, już od bardzo dawna, w wyobrażeniu społecznym powinno być dużo albo małe. To jest też element takiego kulturowego przeciwstawienia spokojnego, uczciwego, przyzwoitego miasta prowincjonalnego wielkiej, zepsutej, złej metropolii, w której na człowieka czyha i pokusa, i niebezpieczeństwo, i przede wszystkim zło moralne rozmaitego rodzaju. Ten typ myślenia o mieście ma charakter nowoczesny. Zrodził się, jak się wydaje, w XVIII wieku, w epoce oświecenia, gdy właśnie różne filozoficzne prądy bardzo wyraźnie przenikały miasto, jego wizerunek i opisywały jego znaczenie.
Wtedy właśnie w tej francuskiej filozofii oświeceniowej, która promieniuje na całą Europę, pojawiają się różne wizję miasta, w tym miasta zbyt wielkiego. Miasta, które pożera umysły mieszkańców. Nie pozwala im myśleć racjonalnie i prosto. Pojawia się wtedy wielka nostalgia za miastem greckim, które jest niewielkie, proste, którego agora pozwala się wszystkim mieszkańcom spotkać i ten idealizowany wizerunek starożytności jest w ogóle istotnym elementem osiemnastowiecznej wyobraźni, która daje początek nowoczesności. No więc czy Warszawa jest duża? Odpowiedziałbym na to pytanie negatywnie. Warszawa jest stosunkowo mała. Jeżeli ją porównamy ze stolicami innych państw o podobnym potencjale demograficznym Warszawa, która ma ledwie 1 800 000 mieszkańców w państwie 38-milionowym jest daleka od tego dziesięcioprocentowego udziału stolicy w populacji, jaki uchodził w XX wieku za średni. Za wyznacznik rangi stolicy. Ona powinna skupiać co najmniej 10% mieszkańców, a wiemy że niektóre stolice skupiały znacznie więcej i skupiają nawet jedną czwartą mieszkańców kraju, jeśli nie więcej. Od stolicy oczekuje się, że będzie wielka i że będzie w jakiś sposób reprezentatywna dla narodu, dla jego wielkości, dla jego siły. W związku z tym stolica wypełniona ludźmi, pełna ruchu, pełna życia jest wizerunkiem siły całego narodu. Zwłaszcza, że stolice przede wszystkim goście z zewnątrz, osoby znaczące, politycy, biznesmeni, ludzie kultury i wreszcie turyści poznają przeważnie jako pierwsze miejsce lub bardzo ważne miejsce na mapie kraju, które odwiedzają.
Oczywiście można temu zaprzeczyć. Przecież wiemy, że zwłaszcza w XX wieku istniał ruch przeciwstawny, żeby opuszczać wielkie, stare, przeludnione stolice i budować nowe. Mamy nową stolicę Turcji, Ankarę, która ma uwolnić się od tego strasznego zgiełku, ruchu Stambułu, który już jest niemożliwy do przebudowania. A Turcja Atatürka potrzebuje nowoczesności, potrzebuję, symbolu, a jego władza potrzebuje gestu. Mamy nową stolicę Brazylii w połowie XX wieku, czyli Brasilię, która ma też pokazać czym ma być nowoczesna, niewielka, świetnie zaplanowana stolica zrobiona z betonu i szkła. W Warszawie, gdy czytamy publicystykę lat 30., możemy natrafić na bardzo ostre oceny tego czym jest Warszawa, jak funkcjonuje. W tym i stwierdzenia, że Warszawa jest za duża. Warszawa jest zbyt wielka. Ten element pojawia się zwłaszcza w publicystyce antysemickiej, w której ten nadmierny, rozdęty charakter Warszawy ma też świadczyć, że to miasto w jednej trzeciej zamieszkane przez Żydów, jest po prostu niegodne miana stolicy Polski i należy sobie zbudować gdzieś jakąś inną, małą, nową, na surowym korzeniu, która byłaby prawdziwą stolicą Rzeczypospolitej. No więc istniała też i taka tendencja, chociaż wydaje się że miasto – wielkie miasto – jest imponującym elementem wyobraźni nowoczesnego człowieka i naszej dzisiejszej też.
Tym bardziej, że na świecie dzisiaj już ponad połowa ludzi żyje w miastach. To jest zjawisko zupełnie świeże i ono się wiąże też z powstaniem ogromnych megalopolis, które liczą ponad 10 milionów mieszkańców, a których to miast jest już obecnie niesłychanie dużo zwłaszcza w Azji. Ale też w innych regionach, w Ameryce Łacińskiej, kształtują się takie gigantyczne molochy. I tutaj mamy całą listę naprawdę niebywale wielkich miast na czele z Tokio, którego populacja jako całego zespołu miejskiego, dzisiaj równa jest populacji Polski, tj. około 38 milionów ludzi. Te największe miasta, które mają 20 milionów z plusem – w tej chwili jest ich kilka na liście, przede wszystkim Tokio, Delhi razem z New Delhi, czyli stolicą Indii, i Szanghaj – to są największe metropolie dzisiejszego świata.
Podobne miasta mają to do siebie, że bardzo trudno określić, gdzie się kończą, a gdzie się zaczynają. To są nieprzerwane ciągi bardzo gęstych, niesłychanie ruchliwych, wiecznie zakorkowanych dzielnic, które tylko w części należą do właściwego miasta. Taką sytuację mamy w Tokio, którego nie sposób właściwie przestrzennie podzielić na żadne części. To jest moloch, ale w tym molochu mamy administracyjne miasto właściwe, czyli Tokio, które liczy zaledwie około 10 milionów mieszkańców, bagatela. Drugi uderzający przykład to Delhi, które ma niemal 30 milionów, ale w skład tej gigantycznej konurbacji wchodzi New Delhi, czyli właściwa stolica kraju, która ma ledwie dwieście kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Podobne zjawisko w Europie to Paryż. Paryż, który jest wielomilionową metropolią, w istocie w swoich granicach administracyjnych jest Paryżem dziewiętnastowiecznym i mieszka w nim niewiele więcej ludzi niż w Warszawie. Więc bardzo trudno jest przyjezdnemu, który przylatuje na lotnisko albo przyjeżdża pociągiem, ocenić właściwą wielkość, rozmiar miasta. On może tylko wierzyć statystykom. Żaden mieszkaniec Warszawy nie policzy sam obywateli, którzy go otaczają i nie jest w żadnej mierze w stanie określić, ile naprawdę w Warszawie mieszka ludzi.
To jest też zjawisko charakterystyczne dla całego świata, zwłaszcza dwudziestowiecznego, który to świat był pełen rosnących miast. Ogromny rozrost, który miał miejsce zwłaszcza od połowy XX wieku w tak zwanym „trzecim świecie”, czyli w krajach postkolonialnych, miał wiele cech patologii. Wtedy, czyli w połowie XX wieku, zaczęły się pojawiać ogromne wątpliwości czy rzeczywiście miasto powinno być wielkie. Te imponujące metropolie z XIX wieku, z Londynem, Paryżem, Wiedniem, czy Berlinem, były wspaniałymi wielkimi miastami. Ale miasta takie jak Kair, które się błyskawicznie rozwijały w wieku XX miały zupełnie inny charakter. To były miasta, które przede wszystkim przyciągały ubogą ludność z wnętrza kraju. Ludność zmuszoną do migracji przez nędzę występującą na wsi, przeludnienie, brak pracy, brak ziemi. To tworzyło wokół miast ogromne pierścienie dzielnic nędzy. Te zjawiska znano też oczywiście ze Stanów Zjednoczonych, ale one przede wszystkim się uwidoczniały w tak zwanym „trzecim świecie”. W latach 60. XX wieku, gdy Warszawa stopniowo zbliża się do swojego przedwojennego zaludnienia 1 300 000 mieszkańców, rozrost gigantycznych miast południowoamerykańskich albo afrykańskich staje się już wyzwaniem cywilizacyjnym i podważa sens zachwytu nad wielkością ośrodka, mierzoną zwłaszcza liczbą ludności. Jeżeli tych ludzi z trudem daje się nakarmić, jeżeli oni nie znajdują pracy, jeżeli mieszkają w domach skleconych z blachy i drewna, wtedy pytanie o to, czy to wielkie miasto ma rosnąć dalej, jest pytaniem oczywistym. Jest wyzwaniem, jest problemem.
I tutaj mamy Warszawę. W tym wszystkim Warszawa – znowu – czy jest duża czy mała? Warszawa praktycznie przestała istnieć w roku 1944 i tych nielicznych mieszkańców lewego brzegu, którzy przetrwali, nazywamy warszawskimi Robinsonami. To maleńkie początkowo miasto, będące pustynią gruzowisk, wypełniające się ludźmi, stanowiło taką tabula rasa. Z wielu powodów, przede wszystkim dlatego, że fizycznie znaczna część mieszkańców Warszawy, którzy nadawali jej tożsamość, straciła życie. Mam na myśli przede wszystkim ludność żydowską, ale jak wiadomo cała ludność w Warszawie została potwornie pokiereszowana, rozproszona, zmuszona do opuszczenia Warszawy na zawsze – na emigrację lub też do innych miast, które wydawało się, że dają się po II wojnie światowej jakoś szybciej zaludnić, zwłaszcza na Ziemiach Zachodnich. Historia Warszawy charakteryzuje się ogromną nieciągłością. Ta nieciągłość demograficzna, dwudziestowieczna zresztą, bardzo przypomina nieciągłości wcześniejszych wieków – zwłaszcza wieku XVII, ale i XVIII, gdy przez Warszawę przechodzą notorycznie albo wojska albo zarazy i ludność Warszawy jest dziesiątkowana. To zresztą jest charakterystyczne w ogóle dla wielkich miast, czy miast i wsi okresu nowożytnego w Europie średniowiecza i nowożytności, że te ośrodki się kurczą, a potem rozwijają na nowo. Warszawa przy tych charakteryzowała się jeszcze jedną cechą, mianowicie była miastem państwa o bardzo osobliwym ustroju. O ustroju republikańskim, w którym właściwie stolica, w odróżnieniu od stolicy absolutystycznych Zachodu, które to stolice były miejscami rzeczywistej potężnej władzy królewskiej i gdzie skupiał się na stałe ogromny dwór i ogromna masa urzędników, którzy zarządzali państwem w sposób bardzo centralistyczny. Rzeczpospolita takim krajem nie była, w związku z czym jej stolica, względnie mała, zaludnia się w momentach elekcji, w momentach wielkich zgromadzeń szlacheckich, zwłaszcza sejmów. To sprawia, że miasto potrafi rosnąć
dwu-, trzykrotnie w ciągu krótkiego czasu i to jest też tajemnica wielkiego rozrostu Warszawy w czasie Sejmu Czteroletniego pod koniec XVIII wieku.
Na pytanie czy Warszawa jest duża czy mała trzeba by odpowiedzieć, że w historii prawdopodobnie Warszawa dwukrotnie była miastem naprawdę wielkim – jeżeli mierzyć to porównując z innymi wielkimi miastami Europy. To był koniec XVIII wieku i koniec XIX wieku. To są dwa momenty, gdy Warszawa jest naprawdę wielka.
🔈W podcaście wykorzystano utwór Soundimage Wojciech Panufnik - Jazzy Opener 03.
Pełną transkrypcję odcinka znajdziecie na: https://muzeumwarszawy.pl/czy-warszawa-jest-poslucha
Information
Author | Muzeum Warszawy |
Organization | Muzeum Warszawy |
Website | - |
Tags |
Copyright 2024 - Spreaker Inc. an iHeartMedia Company
Comments